Gonić czy uciekać przed Nowym Rokiem? Sylwester 2012 dookoła świata

Szybko, szybko - gonić Nowy Rok

Wszyscy, którzy chcieliby żeby ten rok skończył się jak najszybciej muszą podgonić czas. Najlepiej wsiąść do samolotu i wylądować w Sydney. Kiedy rodacy w kraju będą robić pierwsze przymiarki do wieczornej imprezy, świętujący w kraju kangurów już wychylą noworoczną lampkę szampana.

Jeśli jednak komuś nie uśmiecha się trwający czasem nawet ponad dwie doby lot do Australii może wybrać się do bliższego Singapuru. Kilkanaście godzin lotu i doganiamy Nowy Rok 7 godzin przed rodakami. Podróżnicy, którzy wybiorą w tym szczególnym okresie wyprawę do Indii, przywitają Nowy Rok o 5 godzin wcześniej.

Z kolei o 3 godziny skrócimy stary rok jeśli wybierzemy się do Moskwy, gdzie możemy przeżyć niezapomniany Sylwester na Placu Czerwonym.

Niech stary rok trwa jak najdłużej...

A gdzie mają wybrać się ci, którzy chcieliby żeby rok 2011 trwał jak najdłużej? Na przykład do Meksyku. Sylwester w Meksyku nie tylko pozwoli zyskać całe 7 godzin starego roku, ale zagwarantuje doskonałą pogodę i gorące latynoskie rytmy. Z kolei aż 10 dodatkowych godzin i mnóstwo atrakcji gwarantuje sylwestrowy rejs po Hawajach. Dla takich przeżyć bez wątpienia warto uciekać przed Nowym Rokiem.

Tylko czy trzeba jechać aż tak daleko? Niekoniecznie. Stary rok potrwa godzinę dłużej jeśli wybierzemy się do „swojskiego" Londynu, czy Lizbony.

A wszystkich niezdecydowanych zapraszamy do Chin. Jednakże nie w grudniu, ale miesiąc później. To wtedy obchodzony jest chiński Nowy Rok, który od najdawniejszych czasów jest w Chinach najważniejszym świętem publicznym i prywatnym. Najbliższy rozpoczyna się 23 stycznia będzie rokiem Smoka.