Strona głównaWakacjeZłodzieje na wakacjach: główne grzechy ofiar kradzieży

Złodzieje na wakacjach: główne grzechy ofiar kradzieży

Stoję w hali odpraw na lotnisku w Warszawie. Już zaczynam czuć to miłe podniecenie związane z wyjazdem. Zawsze z zazdrością patrzę na dziesiątki szykujących się do podróży turystów, zwłaszcza na tych, którym beztroska towarzyszy już od początku podróży. To właśnie ona jest powodem, że lecę teraz z nimi.
Złodzieje na wakacjach: główne grzechy ofiar kradzieży [© cunaplus - Fotolia.com] Mimo pokonanych kilometrów zawsze się stresuję. Lekko muskam palcami sekretny portfel pod spodniami, sprawdzając czy jest. Paszport i bilet schowane są w paszportówce pod koszulą. Czy czegoś zapomniałem?

Pycha

Trzy dziewczyny w kolejce do odprawy wymieniają uwagi o rzeczach, które zabrały ze sobą. Każda taszczy ogromną walizę. Cieszę się, że stoją za mną, ponieważ kontrola ich na lotnisku zajmie wieczność, głównie przez ogrom widocznych na pierwszy rzut oka kosztowności. Podczas oczekiwania sporo dowiaduję się o zawartości wszystkich Pań. Jedna kupiła właśnie drogi aparat, druga wzięła notebooka, bo musi odebrać na miejscu kilka maili. Z kolei trzecia zadaje niedyskretne pytanie o ilość posiadanej gotówki - 500, 700 czy 1000 Euro, padają po kolei kwoty. Oglądam się przez ramię niby szukając kogoś w hali.

Chciwość

Przede mną stoi Pan w hawajskiej koszuli, z żoną. Ubrany od stóp do głów w markowe ciuchy, z plecakiem wskazującym na fotograficzną zawartość. Stajemy przed obsługą. Facet zdejmuje plecak i z kieszonki wyciąga grubaśny z dokumentami, kartami, gotówką, paszportem, biletem. Prosi o miejsca przy oknie. Chwilę później proszę o miejsce w tym samym rzędzie i przechodzę przez odprawę. Mam tylko bagaż podręczny, reszta mi niepotrzebna. Wszystko można kupić na miejscu. W strefie wolnocłowej przyglądam się współpasażerom. Wszyscy oczywiście kupują alkohol na drogę. Taka polska tradycja. I dobrze. Też kupuję małą flaszkę, nie znoszę miejscowego alkoholu. Trzy wcześniej poznane dziewczyny kupują drinki. Jedna płaci kartą i wciska na terminalu PIN swojej karty - 2846; krzyżyk. Mógłbym się nawet specjalnie nie przyglądać, ponieważ dziewczyna podnosi terminal prawie do nosa i wciska klawisze wskazującym palcem. No cóż, może nie widzi dobrze przez słoneczne okulary.

Wymieniam z dziewczyną spojrzenia i chwalę wybór alkoholu dla odwrócenia uwagi. Rzucam jeszcze miły uśmiech numer 3 i życzę przyjemnego lotu.

Nieumiarkowanie

Godzinę później jesteśmy już w powietrzu. Impreza się rozkręca i chociaż nie wolno, wszyscy polewają alkohol, popijając soczkiem przyniesionym przez stewardessy. Po następnych dwóch godzinach niektórych trzeba uciszać, a niektórzy udali się na krótką drzemkę. Wstaję, otwieram luk bagażu podręcznego i otwieram swój plecak, nie zdejmując go z półki. Otwieram też plecak Pana w hawajskiej koszuli i w dwie sekundy zawartość jego portfela zmienia właściciela. Zostawiam mu karty i paszporty oraz część gotówki. Stratę zauważy dopiero przy pierwszym rachunku. Wyciągam z plecaka książkę i zajmuję swoje miejsce. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi.

Lenistwo

Hotel pierwszorzędny. Zawsze biorę wariant , bo darmowe drinki ułatwiają zawiązywanie znajomości, na przykład z trójką widzianych wcześniej dziewcząt, z którymi wylądowaliśmy w tym samym hotelu. Znamy się już na tyle dobrze, że jemy wspólnie śniadania, kolacje i wychodzimy na wieczorne imprezy, albo przesiadujemy w pokojach do późnej nocy. Siedzimy właśnie nad basenem, kiedy mówię, że zapomniałem czegoś z pokoju. Biorę z leżaka klucz i wędruję po labiryncie korytarzy. Otwieram drzwi i w niecałe 30 sekund wyjmuję z leżącego w szufladzie portfelika wszystkie karty i część gotówki. Na wierzchu miga mi obudowa netbooka i etui aparatu fotograficznego. Zostawiam je tym razem. Wracam, udaję gapę i tym razem biorę klucz do swego pokoju, gdzie zanoszę fanty. Jak mantra w głowie brzmi 2846, 2846… Jeśli dziewczyna jest wystarczająco leniwa, to wszystkie karty będą miały ten sam PIN. Jestem szczęściarzem. Wina i tak spadnie na obsługę hotelu. Wieczorem inkasuje gotówkę z różnych bankomatów. Nie biorę dużo. Kilka tysięcy Euro ze wszystkich trzech znalezionych kart.

Szwendając się po mieście, przy restauracyjnym stoliku wystawionym na ulicę zauważam Pana w hawajskiej koszuli i jego towarzyszkę. Sądząc po zastawionym morskimi rarytasami stole, strata nie była dla niego bolesna. Znajomy plecak przewieszony jest za jedno ramię przez poręcz sąsiedniego krzesła. Wystarczy chwila na odwrócenie ich uwagi, pytaniem o drogę czy kantor i plecak zniknąłby na zawsze. Niektórzy nie są w stanie się niczego nauczyć. Jestem sam, więc zostawiam tę okazję lokalnym specjalistom działającym w duetach. Z beztroską spotykam się na każdym kroku. Damskie torebki nęcą zawartością, przewieszone przez opalone ramiona. W tym tłumie żadna nawet nie zauważy, kiedy ich zawartość zniknie przez szparę wyciętą w spodzie .
 
Strony : 1 2

Zobacz także

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Kobiety.net.pl
  • Poradnik-zdrowia.pl
  • Pola Nadziei
  • EWST.pl
  • Oferty pracy